Thursday 27 April 2017

TUSAL 2017 #4

To już końcówka kwietnia, a co za tym idzie kolejna odsłona TUSAL-owego słoiczka.

Kwiecień zleciał mi bardzo szybko i myślałam, że nie pracując kompletnie zatracę się w haftach. Nic z tego. Masa wizyt i spotkań, które poumawiałam na ten okres (no bo będę miała czas) skutecznie mi to utrudniły. Poza tym postawiłam na zdrowie i codziennie (oj staram się) chodzę na zajęcia fitness żeby mi dupka od tego siedzenia w domu nie urosła. ;). Zwłaszcza, że za 3 tygodnie lecimy do słonecznej Hiszpanii więc trzeba się tam jakoś prezentować.

Wracając do słoiczka to jednak jest nakarmiony, bo jakby nie było to trochę czasu na haft da się zarezerwować. W tle widać metryczkę, którą niedawno wyszyłam dla małego księcia. Niedługo pokażę ją w oddzielnej notce. Zapraszam do oglądania zdjęć.




Pozdrawiam,
K

Thursday 20 April 2017

Hafty Soda #3

Brak stałego dostępu do komputera skutecznie utrudnia mi regularne blogowanie. A znowu kupno nowego też nie jest dla mnie łatwym zadaniem. Trudno mi się radzić bezpośrednio w sklepach bo panowie i panie którym zależy na prowizji ciągle próbują mnie przekonać do kupna sprzętu z wyższej półki a ja pragmatyk wiem że i tak z większości dostępnych funkcji nie skorzystam więc po co przepłacać. A też nie znam się na tyle żeby wiedzieć co kupić z tych tańszych sprzętów. I tak ciągle egzystuje bez komputera i narazio jakoś żyję ;-).

Jak już wywnioskowaliście z tytułu dziś pokażę kolejną panienkę Soda. Cudnie się je haftuje i efekt końcowy zawsze mnie zadowala. Oto ona:





Postępy:









A tu karteczka, która poleciała do kolejnej jubilatki w zabawie Niteczki w karteczki:






Pozdrawiam Was cieplutko,
K

Thursday 6 April 2017

UFO-kowy rok 2017 - MARZEC

Dużo u mnie zmian ostatnimi czasy i z niczym narazie nienadążam. Poza tym nie mam dostępu do komputera przez co  blogowanie i dodawanie zdjęć do moich postów jest wyzwaniem którego czasem nie mam ochoty się podjąć.

Marzec był moim ostatnim miesiącem pracy co zostało nieźle wykorzystane przez szfostwo bo byłam "zawalona robotą". Nie sprzyjało to haftom bo czasu na nie miałam mało a i ochoty też jakoś nie miałam. Piątek czyli mój ostatni dzień spędziłam na pożegnaniach aż do późnej nocy bo po pracy wyszliśmy sobie na drinki. Do tej pory wszystkie posty powstawały u mnie w biurze na komputerze z pracy (swojego nie miałam bo sie popsuł a nowego nie kupowałam bo miałam tego z pracy więc po co). Teraz muszę wyrobić sobie nową rutynę. 

Od poniedziałku jestem na bezrobociu ale pracy mi nie brakuje ;-). Postanowiłam "ogarnąć chatę" jak to moja babcia mawia no i zaczęłam chodzić na zajęcia fitness żeby się zupełnie nie zasiedzieć. Bo pierwszych zajęciach i sprzątaniu jestem kompletnie obolała ale brnę dalej :-).

Jeśli chodzi o walkę z moim marcowym UFO-kiem to nie poszło mi jakoś super ale postęp jest więc bez marudzenia większego pokazuję fotki. 




Szczerze to ten haft bardzo mnie męczy i dlatego jest jednym z moich najstarszych UFO-ków. Po dwóch tygodniach musiałam się naprawdę zmuszać żeby postawić kilka krzyżyków. Mam nadzieję że następne podejście będzie bardziej owocne...

Pozdrawiam,
K